Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

Wspięcie się na jeden z najwyższych na ziemi samotnych szczytów – górę Kilimandżaro w Tanzanii – nie należy do łatwych. Podęło się tego czterech wspinaczy z organizacji obrońców życia LIFE Runners (Biegacze Życia). Celem było zainspirowanie obserwatorów do bardziej aktywnego włączenia się w ratowanie życia dzieci poczętych. Nikt z nich nie przypuszczał, że niezwykle trudne warunki atmosferyczne podczas tego podejścia będą na tyle groźne, że nawet mogą zagrozić ich życiu.

Zostali oni zaproszeni do Tanzanii przez abp. Ruzokę z Tabory, aby dać świadectwo i ożywić misję pro-life w ramach misji LIFE Runners, które powstało przy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego – konwencie i klasztorze w Taborze. Wyprawę do Taboru postanowiono zakończy

wejściem na sławną górę Kilimandżaro w intencji zachęcenia ludzi, aby więcej się modlili i manifestowali przed placówkami aborcyjnymi, przemawiali, dawali świadectwo i zachęcali do ochrony dzieci nienarodzonych.

W grupie wspinaczy znajdował się również bp Joe Coffey z amerykańskiej archidiecezji wojskowej, który już dwukrotnie wspiął się na szczyt Kilimandżaro. Dr Pat Castle, założyciel organizacji LIFE Runners powiedział, że spodziewali się, iż ta wyprawa będzie trudna, ale nie brali pod uwagę, że może zagrażać życiu.

Podczas podejścia grupy pod ostatni szczyt od północnej strony była już północ. Rozpoczęła się wówczas gwałtowna burza śnieżna i bardzo silny wiatr, temperatura spadła poniżej zera, a widoczność była tak zła, że stracili kontakt z przewodnikiem na całe dwie godziny.

- Wszyscy mieliśmy świadomość, że możemy nie przeżyć – powiedział Castle. Inspirowało nas to do naprawdę intensywnej modlitwy podczas walki dosłownie o każdy krok przez wiele godzin. Nasz przewodnik powiedział nam później, że w takich warunkach ludzie tutaj giną. Przypuszczam, że gdybyśmy jeszcze bardziej się zdezorientowali lub zagubili w tej zamieci, ktoś z nas mógłby zostać pokonany przez żywioły. Zresztą byliśmy skazani na siebie, gdyż telefony komórkowe nie miały tam zasięgu, nie było też szansy na uzyskanie jakiejkolwiek pomocy medycznej, po którą należałoby zejść z tej góry przez dwie lub trzy godziny.

Castle, który jest emerytowanym wojskowym, wspiął się kiedyś na czternastotysięcznik Pikes Peak, nazywany Ostatecznym Wyzwaniem Ameryki. Prowadził też maraton na Wielkim Murze Chińskim. Pomimo tego doświadczenia podkreślił, że wspinaczka na Kilimandżaro pod wieloma względami była najtrudniejszą sytuacją, w jakiej kiedykolwiek się znalazł. – To było wyzwanie fizycznie, ale też było to najtrudniejsze doświadczeniem psychiczne w moim życiu. Podczas dwóch godzin zastanawiałem się, czy w ogóle mogę zrobić jeden krok naprzód. A duchowo… cóż... Można powiedzieć, że było to również najprawdopodobniej ekstremalne z duchowego punktu widzenia ze względu na silne zagrożenie życia, wymiar modlitwy i uwielbienia Boga.

Bernadette Costello, która jest asystentką wykonawczą wszystkich działań LIFE Runners, dała świadectwo, że przeżyła moment mistycznego uniesienia podczas ostatniego zmagania w czasie wejścia na szczyt. – To jest jak wielki ciężar: brak tlenu, a każdy krok staje się tak ciężki – powiedziała Costello. Kiedy uderzyła o lód i upadła miała odczucie, jakby upadała pod krzyżem. Podkreśla, że było to tak bardzo pocieszające, że Chrystus jest obecny razem z nią. Castle stwierdziła, że to ich głęboka wiara katolicka dawała wspinaczom nadzieję w tym najbardziej niebezpiecznym czasie. Podczas tej wyprawy mieli również wsparcie duchowe dzięki codziennej Mszy św., odprawianej przez bp. Coffeya. Podkreśliła, że to trudne doświadczenie skłoniło wspinaczy do poddania się woli Bożej i bycia bliżej Niego.

Po zdobyciu szczytu bp Coffey, Castle, Costello i Dolores Meehan (współzałożycielka organizacji West Coast Walk for Life) pełni radości zrobili zdjęcie z transparentem Pamiętaj o nienarodzonych. Widniał na nim również napis „Jer 1:5”, nawiązujący do fragmentu Pisma Świętego: Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię.

Bp Coffey poprowadził wspólną modlitwę dziękczynną. Castle powiedział, że ma nadzieję, iż ludzie mogliby zainspirować się tym, że nie zawróciliśmy z tej góry, ale jesteśmy gotowi znosić tak ciężkie warunki, aby zainspirować ich do robienia więcej za tych najmniejszych z najmniejszych.

Choć wspinaczka była niebezpieczna, najbardziej niebezpiecznym miejscem na Ziemi jest łono matki – podkreśla Castle – aborcja jest główną przyczyną śmierci na świecie!

Podczas wywiadu Castle wyjaśnił, że podstawą misji LIFE Runners jest upublicznianie komunikatów, które zachęcają kobiety do wyboru życia. Bieganie jest opcjonalne i w praktyce biega tylko połowa z 16 557 członków organizacji na świecie. Każdy ma kwalifikacje do bycia Biegaczem Życia, jeśli zechce założyć koszulkę na napisem „Pamiętaj o Nienarodzonych” i być świadkiem życia.

Castle podkreśla, że badanie przeprowadzone przez Students for Life wykazało, iż 78% kobiet po aborcji twierdzi, że gdyby tylko jedna osoba zaoferowała im wsparcie lub gdyby zobaczyły jakiś znak wsparcia, wybrałyby życie. Członkowie grup LIFE Runners zbierają się co miesiąc ubrani w swoje koszulki, aby dawać świadectwo podczas biegów, marszy, maratonów czy podczas modlitwy pod placówkami aborcyjnymi.

Więcej informacji na temat biegu w obronie życia w Polsce TUTAJ

Źródło: Life Site News, opracowanie własne – 23 sierpnia 2021 r.

 

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.